niedziela, 15 września 2013

Zgodnie ze statystyką dziś wybije mi 100tys. Czytelnik:) Oczywiście jest to zresetowany licznik, bo Czytelników tego bloga już grubo ponad rok temu było 300tys. Gdy Blog.pl przeszedł na to dziadostwo zwane WordPress (że też my musimy ze świata brać wszystko, co najgorsze), stary licznik przestał działać i jest nowy, zmonopolizowany przez WP. Dlatego mój blog będzie symultanicznie prowadzony pod także adresem Sstany.blogspot.com – A CO! Tam wszystko działa. Tam będą bajery, wodotryski i chłeptanie wody z miski…
A zatem.. jeśli uda się komuś zrobić screen z wynikiem parametru: Wszystkich wizyt – 100000, będzie nagroda:) Randka ze mną (niezależnie od tego, kto jakiej płci będzie tym 100tnym Czytelnikiem). Poznałem ostatnio dwóch amerykańskich (michigańskich) gejów i… hmm… PROSZĘ, NIECH Tą 100tysięczną osobą będzie kobieta! PROOOSZĘ!
Powróćmy do mojej pracy w S.B. Corp.
Przy zatrudnianiu mnie, potrzebowali moich dokumentów. Chcieli mój polski paszport, chcieli moje amerykańskie prawo jazdy i chcieli oryginał mojej karty SSN (czyli takiego ich PESELu). Kurdę, no.. w ferworze pakowania się do USA zostawiłem ją w Polsce. I co teraz? Mówię zatem Larry’emu, że mam ją w Polsce. Że mogą mi ją zeskanować i wysłać.
- Ale po co mi jakiś Twój polski numer? My tu mamy SSN amerykański – tłumaczy mi Larry.
- Ale oni mi tam zeskanują Wasz, Amerykański numer SSN i mi wyślą – tłumaczę…
- Ale jak to tak? – pytał zdziwiony Larry.
- A tak to tak – pomyślałem i w tym samym momencie ściągnąłem to sobie z maila i dałem mu do wydrukowania. On oczywiście nie potrafił, więc zrobił to inny „informatyk”. Ustawił drukarkę tak, że moja kartka z SSN (to jedne z najbardziej tajnych danych osobowych, nasz tajny numer!) I z tą wielką kartką A3 Larry łaził po całym zakładzie śmiejąc się, że tyle lat żyje, a jeszcze tak dużego SSNu nie widział. Heh… Cóż stało się z moim SSN? Nie wiem.
Nie wiem też, czemu na moim wniosku ubezpieczeniowym sekretarka czy księgowa od razu zaznaczyła, że mam żonę i dzieci? Bo 36 latek powinien je już mieć? A zatem… z „automatu” do mojej polisy dopisano całą moją rodzinę. Ubezpieczenie naprawdę dobre, bo dotyczy też usług dentystycznych (co w USA jest rzadkością). Ubezpieczenie naprawdę działające, bo mojego sąsiada pracującego w tym samym zakładzie pół roku temu zoperowali na mocy tej polisy (serce przez nacięcie w ramieniu – 118 tys. USD. i niewiele później jego żonę na jakieś tam „kobiece sprawy”). Heh.. pozostanie mi „walić” NFZ i moją kolejkę na rezonans magnetyczny kręgosłupa wyznaczoną mi w czerwcu tego roku, na kwiecień 2014… Tak naprawdę wyznaczyli mi ów termin na wczoraj (16 września), ale od m-ca byłem już w USA. Okazałem się 1-szym pacjentem, który w rezonansowni przesunął sobie datę badania o pół roku naprzód!;) NFZ mnie pewnie za to pokochał, co? A macie już odebrany login do rejestru usług medycznych NFZ czyli do tzw. ZIP (oj zZIPowałyby nas te kurwiszony urzędnicze najlepiej w jakiejś urnie, co?;) Ja mam i… nic tam się nie zgadza!
Nie wiem czemu mój wniosek podatkowy wypisali mi na arkuszu z 2011 roku… Hmm… czy od dwóch lat tu nikogo nie zatrudniali? Czy może mam się rozliczyć z IRS wstecznie za 2lata?;) No nie, nr mojej „karty pokładowej” służącej mi do logowania się do pracy przed 18:00 i wylogowania przed 5:30 jest 819, więc chyba jednak od 2011 kogoś musieli tu zatrudniać…
Poniżej wszystkie dokumenty, które miałem wypełnić. Do tego wielka teczka z danymi benefitów medycznych i innych udogodnień życiowych należnych pracownikom tej firmy. Gdybym pracował tu cały rok, to wróciłbym do PL jako naprawdę bogaty człowiek. Nadgodziny zaczynają się tak, jak w Europie po 40 godzinach w danym tygodniu. Pracując tak, jak ja, po 12 godzin dziennie, nadgodziny zaczynam wyrabiać już w czwartek (pierwsze 8 nadgodzin płatnych 150% stawki podstawowej. W piątek kolejne 12godz i w sobotę 9 – bajka, co?) Dlatego właśnie USA to kraj pracoholików. Tu powiedzieć, że się nie ma nadgodzin, to jak w Polsce powiedzieć, że się nie ma pracy w ogóle!;) A w Polsce? NA UROP!
Jutro postaram się zeskanować czek:) Możecie go wydrukować i wypłacić należne mi pieniądze. Zróbcie to wszyscy na raz, by system nie odnotował, że czek właśnie został zrealizowany i może wszystkim Wam się uda? Jeśli tak, to proszę o przesłanie mi 10%;)
   
1.
2.
3. Milionów Amerykanów marzenie… – UBEZPIECZENIE!;)
Chiński łącznik…
Wyleciałem na chwilę do Syrii, i wojna się skończyła. Tzn. nawet nie zaczęła. Ot, szepnąłem komu trzeba na ucho (przydały się te lekcje rosyjskiego w podstawówce) i znów w wielkiej polityce mamy sezon ogórkowy. Ogórki spryskane tym razem zamiast pestycydami, to Sarinem, więc nie radzę jeść;) Chyba, że jako zagryzkę do alkoholu metylowego…;)
O czym to ja chciałem? A no, o łączniku! Chińskim. Jak wiedzą niektórzy z Was, dorobiłem się wspaniałego laptopa. Skoro mam go od ponad roku i przywożę go ze sobą z Polski, „do tu”, gdzie jest Mekka czy wręcz „Jasna Góra” laptopów, to ten mój musi być wybitny i wyjątkowy (jak cały ja;). W wybitnym laptopie chwilę po jego zakupie wymieniłem dysk HDD na SSD, ale HDD został w obudowie (17calowy HP mieści w sobie dwa dyski).
Walczyłem z HP, by mi przysłali kabelek niezbędny do podłączenia drugiego dysku (za darmo, skoro w moim poprzednim HP nie trzeba było kabla, bo dysk wciskało się wprost w płytę główną). Przedstawiciel HP wydzwaniał, wypisywał maile, że hmm.. oni tego nie mają, ale sprzedadzą mi za rozsądne pieniądze nowiutkiego ENVY.
Minął rok i z racji tego, że 128GB SSD zapycham średnio co godzinę, a znudziło mi się przerzucanie wszystkiego na pendrive czy na kartę SD, zapragnąłem podłączyć drzemiące w laptopie 750GB.
W USA taki kabelek kosztuje 22$, co z wysyłką daje ok 28$. Kurczę… dużo. Trzeba całe trzy godziny popracować na 20cm kabelek. Nawet mój własny „KABELEK” nie wymaga aż tak długiej pracowitości…;)
Wszedłem zatem na eBay. Polska jest chyba jednym z niewielu krajów, gdzie eBay przepadł z kretesem na rynku portali aukcyjnych. Allegro pogoniło Yankesom wirtualnego kota (czy co to tam się goni?:)
A zatem… wchodzę na eBay i widzę mój piękny kabelek za całe 8$. Oczywiście, że jest do kupienia w Chinach. Oj, to zapewne będzie tak, że…
po 1sze – muszę kupić 10 sztuk, by chociaż jeden kabelek zadziałał…
po 2gie – koszt dostawy przewyższy wartość zamówienia
po 3cie – dojdzie on do mnie w czasie, gdy już zmienię laptopa..
No ale cóż, klik, klik – zamówiłem dwa kabelki, przelałem przez PayPal (którego nie mam;) te 16$ i czekałem.
Ile zapłaciłem za dostawę? – ZA DARMO! Za darmo, pocztą lotniczą, z CHIN! (i z Hong Kongu też i Taiwanu podobnie)
Ile szło? – 9 dni (od kliknięcia zamówienia i spakietowania tzw. ePacket)
Czy działa? – NO PEWNIE, że działa.
Oczywiście, że spędziłem później pół dnia na szukaniu innych ciekawych rzeczy z Chin. Tam jest po prostu WSZYSTKO! I najpiękniejsze w tym, co tam jest, to ceny! Jeśli widzicie na Allegro jakiś ciekawy gadżet, cokolwiek, to zazwyczaj albo jest to stosunkowo drogie, albo sprytny koleś chce za to rozsądne pieniądze, ale za wysyłkę chce nas skasować 39zł (+ tyle samo za każdą kolejną sztukę).
Oj, tego typu fiuty na pewno na Jedwabnym Szlaku by nie pohandlowali… A przynajmniej nie długo.
Rozumiecie, co by się działo w naszej pięknej Polsce, gdyby każdy mógł sobie ściągnąć wszystko z Chin? Kabelki, kamerki, lasery, chiński mur! Z darmowym kosztem przesyłki, albo w niektórych przypadkach za 99 centów! No, już już, rozglądać się, co tam ciekawego na eBay znajdziecie, to może dobry Wujek Denis Wam to przywiezie…;)

CraigList.org – czyli amerykańska Tablica.pl
Ale, by nie było tak kolorowo z tymi Chińczykami (chociaż akurat są ładnego koloru…), opiszę coś brzydkiego. Zachciałem kupić sobie kamerę IP, by pokazać Wam moje osiedlowe ZOO. Ot, postawić w oknie na piętrze kamerę (IP, obrotowa, śledząca poruszające się obiekty) i nakręcić lub przekazać na żywo do Sieci kilka ujęć, dosłownie KILKA, byście nabrali odpowiednich przekonań…;)
Traf chciał, że na eBay zawsze mnie mnie ktoś przebił (najgorszej, jak o zaledwie dolara, do 58$ za dwie kamery IP + (jak to często w USA) shipping gratis). A zatem wszedłem sobie na Craiglist.org  i taką kamerkę wydybałem w mieście tuż obok.
Zgodnie z opisem i załączonym zdjęciem, miała być HD (a przynajmniej 1Mpix), nowa, wszystko OK, a sprzedają ją tylko dlatego, że nie zdążyli jej na czas odesłać, bo chcieli jednak inną.
Napisałem maila do tego kogoś sprzedającego, że mogę ją wziąć za max. 70$, bo na eBay mam do kupienia takie same za 139$ za dwie. O godzinie 5:15 rano w kraju pracoholików odezwała się pani Megan, że TAK, że może mi ją za tyle sprzedać. Umówiliśmy się pod bankiem w Troy, MI i tam też się wymieniliśmy – kamerka za kasę.
Potelepałem zawartością pudełka, otworzyłem je tak od góry, sprawdziłem że kamera jest, ale nie chcąc wysypać tego całego wyposażenia (uchwyty, zasilacze, antenki), nie wyjąłem kamery i się jej nie przyjrzałem. Pożegnaliśmy się i wsiadłem do auta… Tam zerknąłem na instrukcję i… hmmm – ZONK!
Chyba zostałem WYJEBANY!
Pomimo tego, że Pani Megan była całkiem, całkiem, to na pewno nie w taki sposób (sprytny i widzący wszędzie zagrożenie i nieuczciwość – JA) chciałby zostać wyYeahBunny przez przedstawicielkę tego wydawało mi się uczciwego narodu. Miała okulary na twarzy, więc nie dało się stwierdzić, czy coś kręci mówiąc mi, że kamerka jest OK.
Może naprawdę nie mogąc znaleźć do niej opisu, zamieściła niewłaściwy? Od wczoraj jednak nie odpisuje na maile, więc chyba jednak dobrze wiedziała, co robi – nie uważacie?
Kamerka zatem jest 0,3Mpix (chociaż póki co działa tylko w trybie 320×240!) Działa jedynie po kablu sieciowym LAN, a miała być WiFi. Działa tylko w przeglądarce internetowej (a miał ją obsługiwać także smartfon z Androidem).
Co teraz moi Drodzy?
I zagwostka techniczna. Dysk HDD chcę jakoś wyłączać. Ot chcę, by kręcił się tylko wtedy, gdy chcę na niego zrzucić dane. Jak to uzyskać? Nie piszcie mi proszę o usypianiu dysku z poziomu Windowsa, bo on usypia obydwa na raz;) Czyli systemowy też, a chcę tylko ten 2gi, HDD.
Program RevoSleep u mnie też nie działa. Więc czy macie jakieś inne pomysły? IF YES, proszę o komentarz lub maila.
I zagadka nad zagadkami dla najtęższych umysłów ery GSM, DCS, a nawet LTE;) Jak ktoś czai temat, niech sam odpowie, a jak nie, to niech zapoda temat komuś, kto będzie miał zagadkę;)
A zatem: czy da się tak złapać sygnał GSM z polskiego BTS’a (czyli z nadajnika w Polsce), jakoś go przesłać przez Internet i wypuścić w USA jako sygnał np. Orange PL, czy Tmobile PL? Nie śmiać się! Są urządzenia, które polepszają zasięg (czyli łapią słaby sygnał i same działają jako taki mininadajnik, ministacja GSM).
WIEM, nie da się! WIEM, WIEM, teoria tego nie przewiduje, ale co na to praktyka sprytnych Polaków?;) Bo mam taki mały pomysł, jakby się to udało, to…;)
 
1. Ogłoszenie na Craiglist…
2. To, co z tego ogłoszenia zostało.. THANK You, Megan…

1 komentarz:

Zostaw po sobie ślad...