poniedziałek, 3 listopada 2008

Wybory w USA...

W kraju tak głupim jak Ameryka, gdzie wśród obywateli jest ponad 27 milionów analfabetów, oraz 45 milionów analfabetów funkcjonalnych, oddanie głosu ”ludowi” i głosowanie na cokolwiek w ogóle robi się farsą. Przegłosowaliby np. własną eutanazję czy wypowiedzenie wojny atomowej amebom i pierwotniakom znalezionym na Marsie. A więc czym dopiero są wybory prezydenta, którego i tak nie wybiera się w wyborach powszechnych. Bo prezydenta w USA wybiera się mniej więcej tak:
W dniu głosowania wybiera się (teoretycznie), elektorów, tworzących Kolegium Elektorów. Jego członkowie są (dla większości wyborców) anonimowi. Elektorzy z każdego stanu zbierają się w połowie grudnia w siedzibie władz stanowych i tam oddają głosy. O sposobie doboru elektorów decyduje stanowa legislatura (a zatem wcale nie musieliby oni być wybierani w głosowaniu powszechnym – jednak amerykańska władza jest tak łaskawa, że daje ludziom powrzucać te karteczki do tych skrzyneczek, by myśleli, że mają jakikolwiek wpływ na cokolwiek co się w USA dzieje). System ten (liczba miejsc w kolegium zależy od liczby kongresmanów + 2 senatorów danego stanu) zakłada, że kandydat, który uzyskał choćby jeden głos przewagi w danym stanie uzyskuje cały pakiet jego głosów. System ten ma swoje wady, bo zdarza się czasem, że kandydat, który uzyskał mniejszość w głosowaniu powszechnym, uzyskuje przewagę w kolegium elektorskim i zostaje prezydentem. Tak właśnie wybrano największą polityczną zakałę XXI wieku – George Busha Juniora.
Tak więc czy te wybory w ogóle mają sens? System jest tak skomplikowany, by zawsze można było wybrać „swojego”. Tego głupszego, łatwiejszego do manipulacji. Taką marionetkę, którą wkłada się na 4lata do Białego Domu i który ma tylko latać AirForce One, popełniać gafy i robić głupie miny.
Głosować w niektórych stanach można przez tydzień. Można oddawać swój głos skreślając, robiąc dziurki specjalną maszyną, itd. Pewnie wkrótce będzie można przykładać palec lub dawać całusa wizerunkowi kandydata na karcie wyborczej lub ekranie komputera i już będzie – VOTE. W kraju w którym jest 9% analfabetów, już same litery na karcie wyborczej są taką trudnością, że gdyby trzecim kandydatem był Osama Bin Laden, to pewnie dostałby ok. 10-15% głosów. W końcu co za różnica. Osama, Obama, tylko ten McCain nie pasuje.
Gdy oglądałem spoty wyborcze kandydatów, to po prostu trafiała mnie ich głupota. Głupota spotów, głupota obietnic. Bo w spocie finansowanym przez sztab wyborczy Baracka Obamy obejrzymy przez 95% czasu reklamy – McCain’a. Usłyszymy, że McCain jest kolegą Busha, że popierał Busha w 90% głosowań i decyzji, że wyśle kolejnych „naszych chłopców” do Iraku, Afganistanu, Iranu, itd. Ale oczywiście sztab McCain’e nie pozostaje dłużny Demokratom i w spocie McCain’e jest tylko i wyłącznie Barack Obama i jego wady. A najgorsze co jest w tym wszystkim to to, że każdy spot każdego kandydata na dowolne stanowisko (gdzie prosty lud dokonuje wyboru) kończy się sakramentalnym. „I approve this message” (Aprobuję te słowa).
Oczywiście takimi samymi słowami kończy się reklama McCain’e, w której przez cały czas piętnował on to, że Barack podniesie podatki, że zgubi się w światowej polityce, że Barack wpuści terrorystów do Ameryki, itp. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że spot kończy się słowami McCain’e: „Wybierzcie mnie, a udowodnię Wam, że gdybyście wybrali Baracka to on by podniósł podatki”. No kurwa mać. DEBILE! Wybierz mnie, a pokażę Ci jak byłoby pod rządami tego, którego nie wybraliście. Pustka intelektualna rodem ze stajni Bushów.
Tak więc jutro czy pojutrze, czy kiedy to tam Ameryka „dokona wyboru”, proszę się nie dziwić, że wygrał… McCain. Z V-ce prezydentem w postaci V-ce miss Alaski, która wyda połowę budżetu państwa już nie na wojny, a na kosmetyki. Każdej Amerykance zafunduję krem do twarzy, a każdemu Amerykaninowi maść na hemoroidy – takie powinni mieć hasła wyborcze, bo Republikanie nic więcej Ameryce dać nie mogą. Aa… a jakby jednak pomyliło im się coś w głosowaniu, to Barack Obama zginie w pierwszym roku swojej kadencji – tak uważa większość białych Amerykanów (AMERYKANÓW, i to nawet bardzo dobrze wykształconych). To może rozpocząć wojnę domową. A który z nich (prezydentów) będzie lepszy dla Polski? Obydwaj nie potrafiliby znaleźć Polski na mapie, wymienić trzech sławnych Polaków, powiedzieć, czy jesteśmy w NATO czy w Układzie Warszawskim, więc jak te dwa pionki mogą mieć wpływ na Polskę? Nijak – polscy politycy tak samo będą bez wazeliny wchodzić między ciemne pośladki Baracka Obamy lub między 72letnie półdupki McCain’a.

Dear Ash, a masz może coś do powiedzenia w sprawie powyższej notki i wyborów w USA?
Laureaci Nobla z U.S.A.? Pokaż mi, ilu jest Amerykanów urodzonych w Stanach Zjednoczonych i zawsze tam żyjących, którzy otrzymali nagrodę Nobla. Nobliści jedynie pracują w USA. Są zatrudniani przez amerykańskie firmy, uczelnie, instytuty badawcze, bo amerykańskie instytucje tego typu mają po prostu pieniądze na badania i na późniejszą promocję „swoich” ludzi. Tak więc tacy naukowcy, późniejsi Nobliści, często przyjmują amerykańskie obywatelstwo, by było im łatwiej egzystować w U.S.A.
Najsilniejsza gospodarka? Amerykańska giełda w kilka dni straciła połowę swojej wartości – to nazywasz silną gospodarką? OK, rozumiem, że jest to strata wirtualna, spowodowana paniką maklerów i inwestorów, ale tak właśnie mniej więcej wygląda ich gospodarka – piękna i kwitnąca jest jedynie na papierze! Na słupkach i wykresach giełdowych. Rozkwit amerykańskiej gospodarki skończył się wraz ze zniesieniem niewolnictwa i z zakończeniem wyścigu z ZSRR o pierwszeństwo we wszystkim.
Taka potęga gospodarcza, a w ciągu 3lat nie potrafi odbudować Nowego Orleanu (miasta mniejszego od Rzeszowa czy Lublina). To nawet biedna Polska szybciej się podniosła po powodzi z 1997 roku.
Chiny mogą zeżreć amerykańską gospodarkę na śniadanie i nawet nie mieć po tym czkawki. Zrobią (zazwyczaj skopiują) wszystko 2x szybciej od Amerykanów i 2-3x taniej – tylko kto wtedy będzie kupował ten ich chłam po 0,99$?
Najmocniejsza armia? Pokaż mi chociaż jedną wojnę, którą Amerykanie wygrali? Może w Wietnamie? Może w Iraku? Afganistanie? ŻADNEJ! Tylko dopisują kolejne tabliczki z miejscami bitew na pomniku Iwo Jima w Washingtonie. I po co im taka armia? Byś mogła się nią pochwalić przede mną na moim blogu? Armia jest po to, by koncerny zbrojeniowe (Lockheed Martin, Boeing, General Dynamics, Northrop Grumman, Raytheon) zarabiały co roku miliardy dolarów na broni. Mieszkałem obok fabryki czołgów w Sterling Hgts. Obok zamknięta fabryka GM, działająca na 1/4 mocy produkcyjnej fabryka Forda, a w General Dynamics produkcja i naprawa czołgów Abrams pędzi pełną parą, 24godziny na dobę.
Kapitalizm w USA? Czy wydawanie przez rząd Stanów Zjednoczonych 700mld. dolarów z publicznych pieniędzy na ratowanie prywatnych banków Ty nazywasz kapitalizmem? Podobnie z 25mld. dolarów dla trzech potentatów motoryzacyjnych General Motors, Forda i Chryslera ma być kapitalistycznym „wolnym rynkiem”? To chyba kiepsko uważałaś na zajęciach z ekonomii.
Mam prawo krytykować USA jak mi się podoba. Stany Zjednoczone to nie jest jakaś nietykalna tybetańska krowa! Prawo do swobody wypowiedzi, więc także i krytyki daje mi pierwsza poprawka do konstytucji USA. A jak Ci się to nie podoba, to nie czytaj tego bloga. 90% inteligentnych Amerykanów NIE JEST DUMNA Z BYCIA AMERYKANINEM. Inteligentnych, a nie jedynie wykształconych w drogich uczelniach za pieniądze tatusiów milionerów, jak Bush junior. Slow down, girl, SLOW DOWN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad...